Laudacja dla Carlosa Marrodána Casasa
Laudacja, jaką Anna Wasilewska, przewodnicząca Kapituły Nagrody za Twórczość Translatorską im. T. Boya-Żeleńskiego, wygłosiła dla Carlosa Marrodána Casasa:
W szóstej edycji Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego nagrodę za całokształt pracy przekładowej przyznaliśmy Carlosowi Marrodanowi Casasowi.
Katalog Biblioteki Narodowej podpowiada, że lista dokonań Carlosa Marrodana liczy sto pięćdziesiąt pozycji. Figurują na niej nie tylko tytuły książek przełożonych głównie z języka hiszpańskiego, ale również teksty rozproszone, artykuły i recenzje o jego twórczości translatorskiej, a także rozmowy i wywiady. Ten imponujący dorobek obejmuje utwory należące do wszystkich gatunków literackich – poezji, prozy, dramatu i eseju. Carlos Marrodan tłumaczył między innymi książki Gabriela Garcii Marqueza, Mario Vargasa Llosy, Javiera Mariasa, Roberta Bolaña, Octavio Paza. Absolutna dwujęzyczność pozwoliła mu także na przełożenie kilku polskich utworów, między innymi Kornela Filipowicza i Mikołaja Grynberga.
Zadebiutował w roku 1973 przekładem „Szczeniaków” Mario Vargasa Llosy, przetłumaczonych dla przyjemności za czasów studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Ten pierwszy przekład rozbudził w nim pasję, której dawał wyraz podczas pracy nauczyciela akademickiego na warszawskiej iberystyce, i potem, kiedy był sekretarzem kulturalnym ambasady Hiszpanii, a następnie współpracownikiem wydawnictwa Muza i mógł kształtować obraz literatury hiszpańskojęzycznej w Polsce. Zapoczątkowany jeszcze w latach 60. boom na literaturę latynoamerykańską nosi także jego nazwisko. Potrafił zarazić swoją pasją również studentów i z jego inspiracji wyrosła grupa młodszych tłumaczy, do których należą między innymi Adam Elbanowski, Dorota Walasek Elbanowska, Joanna Karasek, Filip Łobodziński, Katarzyna Okrasko, Ewa Zaleska. O tym, jak wielką rolę odegrał, świadczy tom „Opowiastki dla Carlosa” przygotowany na jego 70-lecie „w hołdzie, z wdzięczności, podziwu, ale też z czystej sympatii dla Mistrza” przez ponad dwadzieścioro tłumaczy literatury języka hiszpańskiego. Carlos miał też wpływ na powstanie istniejącego do dzisiaj Zespołu Reprezentacyjnego, który swego czasu nagrał płyty z piosenkami Żydów Sefardyjskich i Luisa Llacha.
Doskonały słuch literacki pozwolił mu ustawić głos, znaleźć właściwy rejestr językowy, zachować odrębność dykcji każdego z tłumaczonych pisarzy. Kiedy nie czytamy Marqueza, Llosy czy Mariasa w oryginale, pamiętajmy, czyje są słowa. I że od pomysłowości, wyobraźni i talentu odtwórcy zależy jakość naszej lektury. I że przekład powstaje wskutek zawiłych negocjacji z tekstem oryginału, tak żeby zdołał unieść wszelkie odniesienia, dwuznaczności, aluzje i niedopowiedzenia. Chętnie porównuje się pracę tłumacza literatury do gry aktora czy muzyka instrumentalisty, którzy również odtwarzają cudze teksty lub partytury, ale trzeba dopowiedzieć, że tłumaczenie ma też dużo wspólnego z inną sztuką: ze sztuką kulinarną. Tłumacz, niczym wytrawny kucharz, potrafi łączyć ze sobą składniki, dobierać przyprawy, zachować właściwe proporcje szykowanych dań, nadać potrawom barwę i smak, wycieniować niuanse. I warto przypomnieć, że gotowanie jest drugą pasją Carlosa Marrodana, współautora książki kucharskiej, „Kuchnia hiszpańska”.