Gdańskie Spotkania Literackie

Wiesław Juszczak (1932-2021)

Filiżanka z Heraklionu

Magda Heydel

W 2015 roku na festiwalu Odnalezione w tłumaczeniu odbyło się spotkanie zatytułowane „Życie po życiu” – wraz z Dariuszem Czają rozmawialiśmy wtedy z Wiesławem Juszczakiem, historykiem i teoretykiem sztuki, znawcą sztuki europejskiej XVIII i XIX wieku, malarstwa modernistycznego, opery i filmu oraz tłumaczem Williama Blake’a, T.S. Eliota (Juszczak wydał przekład kompletu jego dramatów), Virginii Woolf i Karen Blixen (tak, tak, to on napisał po polsku Ucztę Babette).

Rozmawialiśmy rzecz jasna o tłumaczeniu, a ramę zaproponowaną przez naszego gościa stanowiły dwa zdania z Owidiuszowych Metamorfoz: materiam superabat opus – dzieło pokonało materię oraz ars adeo latet arte sua – sztuka zdołała zataić swą sztukę. „Te dwa zdania – mówił wtedy Juszczak – wprowadzające motyw aktu twórczego jako pokonywania materii przez pobudzanie jej do coraz to nowego życia […] pozwalają […] w jakiejś mierze dopełnić jeszcze nie do końca ogarniętą refleksją wizję przekładu jako sztuki”. Dla Juszczaka przekład był sztuką: wysoką, szlachetną, o długiej bogatej tradycji, której motorem jest, jak pisał „wierność i emocjonalny stosunek wobec oryginału”.

Kiedy pracowałam nad przekładem poematu Alice Oswald Memorial. An Excavation from the Iliad, Wiesław Juszczak, zafascynowany pomysłem poetki i przejęty jej utworem, prowadził ze mną długie rozmowy o tradycji poezji oralnej, o Homerze i jego przekładach, a zwłaszcza o cenionej przez niego wysoko wersji Kazimiery Jeżewskiej. Obdarował mnie też wtedy innym niezwykłym prezentem: dostałam mianowicie zeszyt, do którego przepisał wszystkie porównania homeryckie, jakie  znalazły się w poemacie Oswald wraz z ich odpowiednikami z przekładu Jeżewskiej oraz wersjami greckimi.

W lutym 2019 spędziłam długi zimny deszczowy dzień w muzeum archeologicznym w Heraklionie, do którego nakazał mi wybrać się – bez względu na inne zajęcia i pogodę – Wiesław Juszczak. „Parę razy tam byłem – pisał. – Najdłużej zawsze w sali z gablotami z małymi reliefami, gdzie boginie stoją na wzgórzach lub płyną na statkach, a obok wielki złoty wisior z dwiema pszczołami (to owady Demeter), no i dysk z Fajstos – za moich czasów jeszcze nie odczytany”. W sali z nieco skromniejszymi obiektami – liczącymi sobie parę tysięcy lat filiżankami – przyszedł mi do głowy pomysł na prezent dla Wiesława. „Napisz, która Ci się najbardziej podoba, a jutro ją ukradnę i przywiozę Ci do Warszawy” – złożyłam mu niemoralną propozycję. „Wybrać trudno – odpowiedział rozbawiony – bo jedna bardziej kusząca od drugiej. Siedzę i myślę. […] Wybrałem (z wahaniem): chyba pierwsza od lewej w drugim rzędzie”.

Nie zdołałam jej wtedy ukraść. Ale proszę pamiętać, że ta filiżanka należy do Wiesława Juszczaka.

Wiesław Juszczak (1932-2021)