Gdańskie Spotkania Literackie
 

Tłumaczenie jako podglądanie. Fragment książki „Wte i wewte” Adama Pluszki

Tłumacz nie powinien zbyt szybko rozumieć. Zawsze warto często i dużo sprawdzać – najłatwiej popełnia się błędy, tłumacząc to, co wydaje się oczywiste. Przydaje się odrobina niepewności. Fragment rozmowy z Katarzyną Tubylewicz z książki Wte i wewte. Z tłumaczami o przekładach Adama Pluszki.

ADAM PLUSZKA: Odkąd pamiętam, nurtuje mnie pytanie: na półki w Ikei – te w samym sklepie, które są częścią ekspozycji – trafia dobra literatura?
KATARZYNA TUBYLEWICZ: Jestem ostatnią osobą, którą powinno się pytać o to, co można znaleźć w Ikei. Mało rzeczy stanowi taki koszmar jak weekendowa rodzinna wyprawa do gigantycznej Ikei, w której zawsze szaleje dziki tłum, unosi się zapach parówek i köttbullar, czyli słynnych szwedzkich miniklopsików, których nie jadam, bo nie jem mięsa, i niczego nie można znaleźć. Nie potrafię więc powiedzieć, jakie książki trafiają na półki w charakterze eksponatów, ale wiem, jakie książki Ikea sprzedaje. Nie ma ich w swojej ofercie dużo, kilka tytułów dla dzieci i książki o historii Ikei, ale jest to symptomatyczne. W Szwecji zakłada się, że nie ma prawdziwego domu bez mebla z Ikei i bez książek.

Czytaj dalej >> 

pluszka_wte-i-wewte_okladka-300rgb-653x1024Fragment rozmowy z książki Wte i wewte. Z tłumaczami o przekładach Adama Pluszki.

Publikacja powstała we współpracy z Instytutem Kultury Miejskiej – organizatorem Gdańskich Spotkań Tłumaczy Literatury „Odnalezione w tłumaczeniu”.