Gdańskie Spotkania Literackie
 

Sebald rozlicza Niemców. Rozmowa z Andrzejem Kopackim

„Wojna powietrzna i literatura” to książka z pogranicza domorosłej antropologii i socjologii czy psychologii społecznej. Ze śladami wielkiej swady narracyjnej, ale summa summarum niedobra.

Zachęcamy do przeczytania wywiadu Zofii Zalewskiej z tłumaczem Andrzejem Kopackim.


Andrzej Kopacki

Kiedy umawialiśmy się na tę rozmowę, od razu zaznaczył pan, że „Wojna powietrzna i literatura” się panu nie podoba. Dlaczego?

Z oporem przyjmuję jej przesłanie: coś w rodzaju spóźnionej pretensji do Niemców, że nie poradzili sobie – siłą własnej literatury – z traumą alianckich bombardowań, które zniszczyły ich miasta. Nie podoba mi się, że „wykłady zuryskie” na ten temat uzupełnia denuncjatorski esej o pisarzu Anderschu, bo nie rozumiem tej kompozycji. Wreszcie nie przepadam za tonacją, w jakiej Sebald formułuje swoje zarzuty.

Pisarza drażni propaganda sukcesu lat odbudowy – łatwiej pamiętać i pisać o tym, jak dzielnie zbiorowość podniosła się z gruzów, niż o tym, ile ją to naprawdę kosztowało.

Konstrukcja jest mniej więcej taka: Niemcy tak bardzo chcieli zapomnieć o trupach w swojej piwnicy, że zakasali rękawy i wzięli się do roboty. Na niemiecki cud gospodarczy złożyły się więc, oprócz planu Marshalla, totalitarny etos pracy, doświadczenie w korzystaniu z obcej siły roboczej, utrata balastu w postaci architektury historycznej i przede wszystkim „niewygasły strumień energii psychicznej”, której źródłem są owe trupy „zamurowane u podwalin państwowości” niemieckiej. Same okropne rzeczy, z których publicysta Sebald utkał swoją neurotyczną generalizację. Bo nie jest on tu subtelnym autorem narracji historiozoficznej, jakiego znamy z jego beletrystyki. „Wojna powietrzna” to elaborat z pogranicza domorosłej antropologii i socjologii czy psychologii społecznej. Ze śladami wielkiej swady narracyjnej.

Cały wywiad został opublikowany na stronie  dwutygodnik.com >>