Obsesje i kompulsje. Rozmowa z Maciejem Świerkockim
Nie czytam wcześniej książek, które mam tłumaczyć. Praca na nieznanym terenie sprawia mi większą frajdę, lubię być zwodzony albo uwodzony przez autora niczym zwyczajny czytelnik.
Eleanor Catton – nie dość że została w zeszłym roku najmłodszą laureatką Bookera, to napisała najgrubszą książkę, jaka otrzymała tę nagrodę. Jak ci się tłumaczy takie opasłe tomy?
Z respektem, ale także z satysfakcją wynikającą z powolnego pokonywania przeszkody, wielkością przypominającej Mount Everest, no i z poczuciem własnej mocy, jak bowiem napisał kiedyś jeden z tłumaczonych przeze mnie autorów, Alasdair Gray, „gruba książka wrzucona do wody zawsze wywołuje głośniejszy plusk niż cienka”. A mówiąc całkiem serio, uważam, że przekład takich potężnych objętościowo książek jest dla tłumacza komfortem i przyjemnością, bo po pierwsze ma zajęcie na wiele długich miesięcy i nie musi się zbyt szybko martwić o szukanie następnego, a po drugie może sobie swobodnie pływać po tekście – albo raczej zanurzyć się w nim, zagubić i w rezultacie zapomnieć na dłuższy czas o coraz ciaśniej otaczającej nas rzeczywistości, pełnej głupoty i chamstwa, od której ja zdecydowanie wolę światy fikcyjne.
Czytasz książki, zanim je przetłumaczysz?
Może się to wydawać dziwne, ale przed przystąpieniem do pracy prawie nigdy nie czytam ich w całości. Oczywiście czasem zdarza się, że znam je już dobrze skądinąd, bo z racji swojego literackiego zawodu i upodobań często i chętnie oddaję się lekturze; tak było na przykład z „Big Sur” Kerouaca, „Irlandzką herbatką” Carsona, „Orkanem na Jamajce” Hughesa czy „Candy” Southerna/Hoffenberga. Natomiast w przypadku książek jeszcze mi nieznanych oczywiście czytam, co tylko mogę, o nich, o ich autorach, przyglądam się wszelkim dostępnym recenzjom, omówieniom i streszczeniom, i wreszcie dość dokładnie przepatruję tekst, ale nie czytam go wtedy od deski do deski.
A kim jest w takim razie dobry tłumacz?
Dobry to taki, który tłumaczy wiernie i pięknie zarazem.
Cała rozmowa została opublikowana na stronie dwutygodnik.com >>