Gdańskie Spotkania Literackie
 

Europy w Europie już nie ma. Rozmowa z Teresą Worowską

„Spotkanie Węgrów z prozą Máraiego – choć żywiołowe i emocjonalne – odbyło się dopiero w trzecim pokoleniu”. Sándor Márai wielokrotnie odwołuje się do utraconej przeszłości, zapomnianych rytuałów i wydarzeń z lat dzieciństwa i młodości. Jak wyglądały Węgry, w których w 1900 roku urodził się pisarz?

Zachęcamy do przeczytania rozmowy z Teresą Worowską, tłumaczką dzieł Sándora Máraiego.


Teresa Worowska

Obie wojny wyznaczyły cezury w życiu Máraiego. Wydaje się, że jego życie i twórczość można podzielić na dwie epoki – przed i po II wojnie światowej.

Jeśli chodzi o egzystencję, to jak najbardziej można mówić o takim podziale. Lata do roku 1944  to okres pomyślności. Nawet decyzja, aby w 1918 roku, w okresie represji po węgierskiej Republice Rad, wyjechać do Niemiec, była spowodowana raczej strachem i ostrożnością jego rodziców, niż realnymi powodami do niepokoju. Lata 20., czyli pierwsza, młodzieńcza emigracja – podróże do Lipska, Berlina, Paryża i innych miast Europy – to czas, kiedy Márai położył podwaliny pod swą karierę literacką. Napisał wtedy pierwsze książki, które umieściły go w czołówce ówczesnych węgierskich pisarzy, a także wyrobił sobie pióro i autorytet publicysty, nawiązał regularną współpracę z gazetami za granicą i w kraju. (…) W 1945 roku, gdy na Węgrzech zaczęły instalować się nowe, komunistyczne władze, pisarz zrozumiał, że ludziom takim jak on nie będzie dane nawet usunąć się w cień i milczeć. W 1948 roku zdecydował się na emigrację, co oznaczało biedę, utratę bezpośredniego kontaktu z czytelnikami i pisanie do szuflady. Nie byli już wtedy z żoną tylko we dwójkę, mieli na utrzymaniu także małego adoptowanego syna Jánosa. Decyzja o emigracji na zawsze zmieniła ich sytuację. W tym sensie II wojna światowa na pewno stanowiła stanowiła cezurę w jego życiu.

Co uważa Pani za największe dzieło Máraiego? „Dziennik”, a może cykl o rodzie Garrenów, którego ostatnia część zatytułowana „Maruderzy” ukazała się niedawno w pani przekładzie?

Opus magnum to zdecydowanie „Dziennik” – kilkanaście tomów zapisków prowadzonych regularnie przez kilkadziesiąt lat. Na pewno jednak spośród wszystkich jego powieści „Dzieło Garrenów” ma wyjątkową wagę. W książkach składających się na ten cykl pisarz próbował ukazać procesy, jakim w ciągu pierwszych dziesięcioleci XX wieku podlegało społeczeństwo węgierskie. Zawsze mówił, że najważniejszym bohaterem jego książek jest czas i to, jak kształtuje on bohaterów. „Dzieło Garrenów” jest szczególną pozycją właśnie ze względu na tryb pisania tych książek, czyli okoliczność, że powstanie poszczególnych tomów dzielą lata i to, że nie były pierwotnie pomyślane jako całość. Finalnie złożyły się na obraz węgierskiego społeczeństwa w pierwszej połowie XX wieku, opowiadają o kilku kluczowych dla tego narodu sprawach.

Cały wywiad został opublikowany na stronie dwutygodnik.com >>