Gdańskie Spotkania Literackie

Komiks o przekładzie

Każdej edycji Gdańskich Spotkań Literackich towarzyszy wydawnictwo, które na swój sposób przybliża tematy ważne dla tłumaczy: wybór wierszy w przekładzie, zbiór esejów czy wywiadów. W tym roku zaproponujemy komiks o pracy tłumacza. Nad książką pracowali Tomasz Pindel (autor scenariusza) oraz rysownicy Daniel Chmielewski, Berenika Kołomycka, Robert Sienicki, Jacek Świdziński i Fanny Vaucher. Premierę komiksu planujemy w kwietniu 2019 r., podczas Gdańskich Spotkań Literackich „Odnalezione w tłumaczeniu”. 

ADAM PLUSZKA: Skąd pomysł, żeby o tłumaczach opowiedzieć poprzez komiks?

TOMASZ PINDEL: Dla mnie ten pomysł objawił się w formie głosu Justyny Czechowskiej w moim telefonie. Justyna, Magda Heydel, Urszula Kropiwiec i Aleksandra Szymańska, szefowa gdańskiego Instytutu Kultury Miejskiej, tworzą mózg programowy festiwalu „Odnalezione w tłumaczeniu”. To one, szukając nowych form mówienia o przekładzie, wpadły na ten koncept, a kiedy Justyna zadzwoniła, sondując moją chęć włączenia się w sprawę, zareagowałem oczywiście entuzjastycznie. Mam chyba, jako praktyk, przyzwoite pojęcie o tłumaczeniu, a także jestem zażartym i zdeklarowanym miłośnikiem komiksów, toteż okazji przejścia na drugą stronę – z pozycji czytelnika na pozycję współtwórcy – po prostu nie mogłem odpuścić.

A. P.: Każdy tłumacz po lekturze będzie mógł westchnąć: „To o mnie”?

T. P.: No tak, w komiksie nieuchronnie pojawiają się takie insajderskie wątki, jak choćby rozmowa tłumacza z działem księgowości wydawnictwa. Ale, mam nadzieję, to nie jest komiks o tłumaczach dla tłumaczy, w każdym razie nie tylko: idea była taka, żeby pokazać ten fach i tę pracę w sposób przystępny. Na przykład część rysowana przez Berenikę Kołomycką to rozmowa mamy-tłumaczki z dzieckiem, czyli naturalna sytuacja tłumaczenia rzeczy skomplikowanych w przystępny sposób.

A. P.: Jak powstawał skład ekipy?

T. P.: Jeśli chodzi o udział rysowników, to kluczową postacią jest tu Artur Wabik. Nawet ostatnio się zastanawialiśmy, jak należałoby nazwać jego rolę, chyba stanęło na „kurator”, ale tak naprawdę zrobił dużo więcej. Rozmawiałem z Arturem na samym początku, jeszcze zanim zabrałem się za pisanie; potem przegadaliśmy gotowy scenariusz; a potem to on został selekcjonerem – o, to też jest niezłe słowo w tym kontekście! To Artur skontaktował się z Bereniką Kołomycką, Jackiem Świdzińskim, Robertem Sienickim i Danielem Chmielewskim, a do tego doszła Fanny Vaucher, ze Szwajcarii, acz komiksowo z Polską związana. I tak wyszła nam z tego swoista antologia współczesnych rysowników – przy czym, muszę podkreślić, sam komiks ma formę nie antologii, tylko spójnej opowieści, tyle że ułożonej szkatułkowo.

A. P.: Myślicie, że po lekturze nastąpi masowy przyrost tłumaczy albo że czytelnicy zaczną zwracać większą uwagę na istnienie kogoś takiego jak tłumacz?

T. P.: Myślę, że ten, kto to przeczyta, po prostu zrozumie, na czym polega praca tłumacza: zarówno w sensie procesu twórczego, jak i realiów praktycznych. Tak jak lubimy zajrzeć w warsztat pisarzom, bo to coś nam o literaturze (i świecie) mówi, tak warto spojrzeć przez ramię tłumaczom, którzy wykonują naprawdę barwną pracę. Czytając literaturę obcą, czytamy przecież przekłady – chyba fajnie jest czegoś więcej się o tym dowiedzieć.


Fragmenty rozmowy publikujemy za Dwutygodnikiem. Zachęcamy do przeczytania całości: Był sobie tłumacz >>